Mimo że przebywają tutaj najbardziej skończeni przestępcy wszelkiej maści – od handlarzy narkotyków i oszustów do gwałcicieli i morderców, na wyspie nigdy nie było ani drutu kolczastego, ani gniewnych strażników z karabinami i owczarkami.
Co tyczy się rozkładu dnia, głównym obowiązkiem każdego więźnia jest praca. Wszyscy mają pracę, w której powinni być od 8:30 do 15:30. Codziennie aresztanci otrzymują pensję w wysokości 10$ i mogą ją wydać na produkty z miejscowego magazynu, zapewniając sobie tym samym śniadanie i kolację. Obiad obowiązuje każdego. Przyrządza go więzienny kucharz, zarówno dla więźniów jak i strażników. Więźniowie muszą się meldować kilka razy w ciągu dnia.
Celem więzienia na wyspie Bastøy nie jest urąganie porządnym norweskim obywatelom rozpieszczaniem przestępców zamiast ich karaniem. To więzienie ma pomóc skazanym zmienić się i wrócić do społeczeństwa. „Najważniejsze to stworzyć sytuację, w której więźniom udaje się odkryć siebie samego z nowej strony, pozwala znów szanować własną osobę” - mówi naczelnik więzienia Arne Kwernwik Nielsen.
Jak dziwnie by to nie brzmiało, metoda naprawdę przynosi efekty. Według statystyk, 20% przestępców, którzy odbywali karę w norweskich więzieniach, trafia tam z powrotem w przeciągu kilku lat po wyjściu na wolność. Z tych odsiadujących wyrok na wyspie, recydywy dopuszcza się jedynie 16%.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą