Wreszcie doczekaliśmy się tego, na co oczekiwał każdy miłośnik pięknej Emmy Watson aka Hermiony Granger. Zdecydowała się na nagą sesję! Coś więcej pokazała w albumie Natural Beauty 2013.
Gdybyście mieli wybrać najbardziej przełomowe urządzenie dla domu, które powstało w XX wieku, to wybralibyście pewnie któreś z tych - pralka, lodówka, odkurzacz, zmywarka czy szczoteczka elektryczna.... Natomiast Bułgarzy uznali, że jest to czuszkopek. Cóż to?
Też marzniecie tej wiosny? Wreszcie udało się ustalić co za zwyrodnialec za tym stoi. Na szczęście futrzanym żartownisiem już zajął się amerykański prokurator.
Poniedziałek
Ale zacznijmy od romantycznej historii z Azji, o której rozpisują się teraz europejskie gazety. Otóż niejaki Wanchai Noomdee rodem z Bangkoku postanowił rzucić swoją dziewczynę dla młodszej i ładniejszej. Pierwsza jednak nie dała za wygraną i zleciła pobicie ukochanego. Co dziwne, nawet po tym on nie chciał do niej wrócić! Co więc robi porzucona kobieta? Oczywiście, jak każda niewiasta w tej sytuacji... podkłada pod samochód swojego lubego torbę z granatem z wyjętą zawleczką. Z faceta nie było co zbierać, a aresztowana później przez policję Tajka z dumą opowiadała o swoim czynie na przesłuchaniu.
Wtorek
Tymczasem papież Franciszek dalej zadziwia tak, że niejednemu biskupowi krewetki stają w gardle. Osobiście zadzwonił do Adolfo Nicolasa, przełożonego Jezuitów, żeby podziękować za list z gratulacjami. Odebrał jego recepcjonista, który telefon uznał za żart i... wyśmiał nową głowę kościoła katolickiego. - Papież? Jasne! To ja jestem Napoleon! - nabijał się do słuchawki. Franciszkowi w końcu udało się przekonać swojego rozmówcę, że to on naprawdę dzwoni, łatwo jednak nie było.
Środa
Wróćmy jednak do nieludzkiego okrucieństwa kobiet z Tajlandii. Sprawa dotyczy 52-letniej dziś Tajki, która dopiero po ślubie zauważyła, że jej mąż ma bardzo małego penisa. 5 centymetrów jej nie wystarczało. Jej ukochany poddał się nawet operacji wydłużenia przyrodzenia, ale małżonka pozostawała niewzruszona i doprowadziła do rozwodu. Mimo to porzucony mężczyzna dalej wierzy, że kobieta do niego wróci.
Czwartek
U nas mężczyźni są dzielniejsi i sami próbują coś zaradzić, kiedy pojawia się problem. 28-latek z Kujaw jechał na Podlasie, ale po drodze wypił zbyt dużo alkoholu. Wiedząc, że może nie być w stanie dotrzeć do celu, zadzwonił do olsztyńskiej policji z prośbą, by... zabrano go do izby wytrzeźwień. Mundurowi odmówili, więc 28-letni Daniel K. wsiadł w taksówkę i zamówił kurs pod izbę. Brama była jednak zamknięta, więc przeskoczył przez nią i zaczął szarpać drzwi. Nikt nie otworzył, zamiast tego zjawili się policjanci, którzy zabrali go na komendę. Ostatecznie mężczyzna mógł sobie przenocować, ale nie w izbie, tylko w areszcie.
Piątek
Natomiast w Ameryce z prawa żartować sobie nie można. Wkrótce przekona się o tym świstak Phil, przepowiadający rzekomo nadejście wiosny. Zwierzak został oskarżony przez Michaela Gmosera, prokuratora z Ohio o wprowadzanie w błąd opinii publicznej oraz miejscowych władz. I słusznie, bo ten futrzany manipulant zmylił nas wszystkich, obwieszczając wczesną wiosnę! Wniosek został przyjęty i niedługo ruszy cała amerykańska machina prawna, która teoretycznie może nawet doprowadzić do skazania świstaka na karę więzienia. Miejmy nadzieję, że wtedy Philowi odechce się stroić głupie żarty z pogody!
Sobota
Wracając jeszcze do niewiast, jeśli któryś z panów narzeka, że jego żona albo dziewczyna każe mu zabić pająka albo zapolować na mysz, to niech lepiej się cieszy, że ona nie bierze się za to sama. Bo w Teksasie pewna pani sama postanowiła zgładzić węża, który chciał wpełznąć do jej domu. Wzięła więc... kanister benzyny, oblała gada i podpaliła. Nie przewidziała jednak, że zwierze może jeszcze gdzieś czmychnąć. A czmychnęło w pobliskie zarośla, które od razu zajęły się ogniem. Od nich zapalił się budynek, a od niego kolejny budynek. Efekt: dom kobiety doszczętnie spłonął, a dom sąsiada został częściowo nadpalony.
Niedziela
A ci, którzy są jeszcze w stanie oglądać relacje sportowe po ostatnim „meczu” naszych piłkarzy, z pewnością mieli niezły ubaw podczas Grand Prix Malezji. Lewis Hamilton, który niedawno przeszedł ze stajni McLarena do Mercedesa najwyraźniej... zapomniał w jakich barwach jeździ. Podczas pit stopu podjechał do kolegów z byłego zespołu i chciał tam zaparkować. Na szczęście pamięć szybko mu wróciła i ruszył w stronę mechaników Mercedesa, ale i tak stracił kilka niezwykle cennych sekund.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą