Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Projekt Manhattan i późniejsza bombowa historia broni atomowej

46 181  
138   54  
Wydawało się, że zagrożenie wojną nuklearną na wielką skalę mamy za sobą. Wszyscy rozsądni przywódcy poszli po rozum do głowy. Wtedy jednak do władzy doszli przywódcy bardzo nierozsądni…

Był rok 1938 roku, kiedy niemieccy fizycy Otto Hahn i Fritz Strassmann osiągnęli przełom w badaniach, odkrywając zjawisko rozszczepienia jądra atomowego. Od samego początku zdawano sobie sprawę, jak duże potencjalne możliwości niesie za sobą odkrycie… i jak wiele złego można teoretycznie z jego pomocą wyrządzić. W tym momencie zagrożenie było jeszcze czysto teoretyczne.

II wojna światowa zbliżała się jednak nieubłaganie - zaskoczonych jej wybuchem było doprawdy niewielu. Z zaognienia sytuacji doskonale zdawali sobie europejscy naukowcy. Co ważniejsi i lepiej sytuowani salwowali się ucieczką za ocean. Wraz z nimi do Stanów przedostała się wieść o rewolucyjnym odkryciu, którym próbowano zainteresować amerykański rząd. Ten jednak nie wydawał się szczególnie przejęty.


Naukowcy zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji - udali się po pomoc do Alberta Einsteina. Ten, z początku niechętny, zgodził się jednak spotkać z przedstawicielami rządu USA i wyłuszczyć im na przykładach, co może się stać, kiedy nazistowskie Niemcy jako pierwsze wejdą w posiadanie broni zupełnie nowego kalibru. Ten właśnie argument przekonał też samego Einsteina do przyłączenia się do zespołu, który miał za zadanie wyprzedzić Niemców w ich staraniach.

Manhattan Engineering District

W 1942 roku najlepsi naukowcy połączyli siły pod szyldem wspólnego Projektu Manhattan, nazwanego tak od miejsca, w którym znajdował się główny ośrodek badawczy, Columbia University. Równocześnie badania prowadzono na Uniwersytecie Kalifornijskim oraz w Chicago. Faktyczne eksperymenty prowadzono w Los Alamos National Laboratory w stanie Nowy Meksyk.

Los Alamos dowodził Robert Oppenheimer. W pozostałych ośrodkach pracowali m.in. Enrico Fermi, Richard Feynman, John von Neumann, Niels Bohr, Erwin Schrödinger i polski matematyk Stanisław Ulam - nazwiska, które mówią wiele nawet tym, którzy z nauką mają niewiele do czynienia na co dzień. W sumie nad skonstruowaniem pierwszej bomby atomowej pracowało ponad 20 ówczesnych i przyszłych noblistów.


Naprawdę zaawansowane prace ruszyły z końcem 1941 roku. 7 grudnia Japończycy zbombardowali Pearl Harbor. W odpowiedzi Stany wypowiedziały Japonii wojnę i oficjalnie przyłączyły się do II wojny światowej. Wtedy też administracja prezydenta Roosevelta zdecydowała się zaangażować ogromne środki w Projekt Manhattan. Trzeba było jedynie zaczekać na efekty.

2 grudnia 1942 roku Enrico Fermi zbudował pierwszy reaktor jądrowy. Uruchomiono wtedy samopodtrzymującą się reakcję łańcuchową, która zachodziła przez 28 minut. Już niewiele później - 16 lipca 1945 roku - wybuchła pierwsza bomba, rozpoczynając nowy rozdział w historii świata. Erę atomową. Żarty się skończyły.


Niemcy nie czekały, skapitulowały 8 maja 1945 roku. Inaczej postąpiła Japonia, która odmówiła poddania się. 60 milionów ofiar wciąż było mało. „Little Boy” spadł na Hiroszimę, dosłownie w minutę zabijając ponad 60 tysięcy osób. „Fat Man” na Nagasaki pozbawił życia kolejne 40 tysięcy ludzi. Dopiero pięć dni po zrzuceniu drugiej bomby atomowej Japonia skapitulowała, a II wojnę światową uznano za zakończoną.

Era eksperymentów


To, co pozwoliło Ameryce poznać sekrety niemieckich odkryć, czyli niechęć naukowców do sytuacji, w której najpotężniejsza broń świata znajduje się tylko w jednych rękach, obróciło się ostatecznie przeciw niej. Dla zachowania równowagi, naukowcy zaangażowani w Projekt Manhattan ułatwili zadanie radzieckim szpiegom i umożliwili wyciek tajnych danych. W 1943 roku Stalin zadecydował o rozpoczęciu prac nad własną bombą atomową, a 29 sierpnia 1949 r. miała miejsce pierwsza eksplozja radzieckiej bomby atomowej - znacznie wcześniej niż szacowali agenci wywiadu amerykańskiego.


W 1952 roku do grona państw posiadających własną bombę atomową dołączyła Wielka Brytania. Wyścig zbrojeń ponownie przyspieszył. Zaraz potem opracowano bombę wodorową, nieco później tzw. bombę trzystopniową. Pierwsze próby atomowe przeprowadziła Francja (w 1960 roku), następnie Chiny. Zaczęto zdawać sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosą ze sobą kolejne próby - i podpisano układ zakazujący wykonywania prób broni w atmosferze, przestrzeni kosmicznej i pod wodą, dopuszczając jedynie próby podziemne.

24 września 1996 roku to całkowity zakaz prób z bronią jądrową. Mocne postanowienie niewysadzenia planety w cholerę przetrwało do 2013 roku. Na dwa dni przed walentynkami naukowcy z Korei Północnej zdołali przeprowadzić udaną detonację bomby atomowej.

W historii miało miejsce ponad 2 tysiące detonacji, z czego zaledwie dwa razy wykorzystano je w celach wojennych. W Hiroszimie i Nagasaki, które po dziś dzień stanowią symbol niezmierzonego okrucieństwa, jakiego jest w stanie dopuścić się człowiek.


Czy erę atomową mamy już za sobą, zagrożenie zostało zażegnane, a my możemy się cieszyć, że jednak nie doprowadziliśmy (jeszcze…) do zagłady planety? Wydawało się, że tak. Niestety ostatnie próby atomowe prowadzone przez Koreę Północną świadczą o czymś innym. Nawet jeśli to tylko pogróżki mające na celu wyłącznie postraszenie zachodu i ugranie czegoś, to nie wolno zapominać, że to wciąż Korea Północna. Tam nie trzeba wcale chcieć, by maksymalnie coś spieprzyć. Jedna błędnie przeprowadzona próba, a wszyscy zaczniemy chodzić zieloni.

Źródła: 1, 2, 3, 4
18

Oglądany: 46181x | Komentarzy: 54 | Okejek: 138 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało