Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jedna z najbogatszych osób na świecie przenosi się do „bunkra miliarderów”

32 714  
87   35  
Media za oceanem, zarówno te biznesowe, jak i plotkarskie, od początku listopada wałkują temat przeprowadzki Jeffa Bezosa. Jedna z najbogatszych osób na świecie po blisko 30 latach spędzonych w Seattle przenosi się nad Atlantyk, a konkretnie na Florydę. Nowym adresem nie będzie jednak penthouse w centrum Miami – założyciel Amazona wybrał „bunkier miliarderów”. Droższej okolicy w USA podobno nie ma.


Jeśli ktoś wyobraża sobie nowe lokum Bezosa jako dom w silosie po rakietach z głowicami nuklearnymi, to pewnie będzie rozczarowany (chociaż facet pewnie ma i taką miejscówkę). Wieloletni szef giganta e-commerce tym razem postawił na bardziej prozaiczne rozwiązanie – posiadłość na wyspie. Patrząc na zdjęcia tego miejsca, na myśl przychodzi jednak klasyk: bunkrów nie ma, ale i tak jest zaje******.

Indian Creek, czyli sztuczna wyspa dla prawdziwych bogaczy

Mianem „bunkra miliarderów” określa się w USA niewielką sztuczną wyspę w obszarze metropolitalnym Miami. Zajmuje ona powierzchnię ok. 120 ha, a prowadzi na nią jeden most (alternatywnie można się tam oczywiście dostać łodzią czy helikopterem, a tych mieszkańcom nie brakuje). Miejsce powstało w latach 20. poprzedniego stulecia i już w zamyśle twórców miało być przestrzenią dla elity – alternatywą dla np. Lazurowego Wybrzeża.

Wspomniany obszar zajmuje ok. 40 rezydencji (każda z bezpośrednim dostępem do wód oblewających wyspę), ale też country club, czyli popularne w USA miejsce spotkań ludzi z grubszym portfelem – zazwyczaj można tam zjeść, pograć w golfa i zażyć sauny. Oficjalnie mieszkańców wyspy jest dwa razy tyle co posiadłości, ale mowa jest tylko o tych „zbunkrowanych”, a przecież ich obsługą i ochroną zajmuje się rzesza ludzi. Samych policjantów pracuje tam kilkunastu. A jeśli ktoś myśli, że wspomnianym mostem można w prosty sposób dostać się na wyspę, żeby pomachać kijem golfowym i zgarnąć autografy, to… no, jest w dużym błędzie.

https://www.youtube.com/watch?v=FIfWkz-7EQU
Gdyby jednak ta sztuka się udała, na czyje podpisy można liczyć, przechadzając się po wyspie? Od dekad posiadłość na wyspie ma ponoć Julio Iglesias, czyli legenda hiszpańskiej (a raczej globalnej) sceny muzycznej. Za sąsiadów ma Ivankę Trump oraz jej męża Jareda Kushnera, Carla Icahna (inwestor giełdowy), Normana Bramana (dorobił się miliardów na handlu samochodami), ale też ludzi sportu (Tom Brady z NFL) czy modelingu (Adriana Lima).

W ramach ciekawostki z rodzimego podwórka warto przypomnieć wyznanie Leszka Czarneckiego podczas nagrywanej rozmowy z ówczesnym szefem KNF Markiem Chrzanowskim. Jeden z najbogatszych Polaków (kiedyś miliarder, dzisiaj już „tylko” milioner) powiedział wtedy m.in.: „Ja mieszkam na wyspie w Miami, gdzie są 42 domy. Z żoną jesteśmy jedynymi gojami, 41 domów żydowskich. W takiej społeczności mieszkamy”. Ciężko stwierdzić, czy mowa była o bunkrze miliarderów, możliwe, że Chrzanowski rozmyślał właśnie o tym podczas długich wieczorów spędzonych w areszcie, do którego zaprowadziła go pogadanka z biznesmenem (a konkretnie propozycja korupcyjna, którą miał wówczas złożyć).

Bo jedna posiadłość to za mało

Nabytek Jeffa Bezosa ma powierzchnię 3 akrów, czyli ok. 1,2 ha. Jak na amerykańskie warunki, zwłaszcza przy majątku, którym dysponuje założyciel Amazona (obecnie to ponad 160 mld dolarów), nie jest to wynik imponujący. Jednak w bunkrze za ten kawałek ziemi musiał zapłacić prawie 150 mln dolarów. Na zakup składają się dwie posiadłości: droższa o wartości blisko 80 mln dolarów to m.in. dom z basenem, kinem, biblioteką, piwnicą na wino. Garaży jest sześć – niewiele mniej niż sypialni. Tańsza i mniejsza rezydencja sąsiaduje z tą większą – może Bezos zrobi z niej domek dla gości? Albo man cave…

https://www.youtube.com/watch?v=v1LwkmKVzKI

Rodzina, rakiety, słonko, ale może też podatki

Wiadomo już co i gdzie, pojawia się pytanie: dlaczego? Sam miliarder wyjaśnił to za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych. Na Florydę przeprowadzili się jego rodzice i chce być bliżej nich – to po pierwsze. Po drugie oboje z narzeczoną są ponoć fanami Miami. W tym miejscu warto wspomnieć, że Bezos kilka lat temu rozwiódł się z wieloletnią partnerką (co kosztowało go kilkadziesiąt miliardów dolarów) i związał się z gwiazdą telewizyjną Lauren Sánchez. Najwyraźniej nowy rozdział życia chce pisać na upalnej Florydzie, a nie w uchodzącym za deszczowe Seattle.

Obok czynników rodzinnych pojawia się jednak biznesowy. Jeff Bezos na długo przed wyprowadzką opuścił fotel prezesa swojego największego biznesu, czyli Amazona – w 2021 roku stery w firmie przejął Andy Jassy. Multimiliarder tłumaczył wówczas, że w ten sposób zyska czas i energię potrzebne w innych projektach, w tym The Washington Post (kupił dziennik przed dekadą za ok. 250 mln dolarów), działalności charytatywnej (Bill Gates sam świata nie uratuje), ale też – a może przede wszystkim – Blue Origin.



Ten biznes powstał na przełomie wieków, a jego cel był dość klarowny: podbój kosmosu, o którym Bezos marzył już za młodu. Nowy mieszkaniec bunkra miliarderów nie jest na tym polu odosobniony, przecież podobne plany realizują Elon Musk, Richard Branson, a wcześniej też Paul Allen (współzałożyciel Microsoftu, zmarł w 2018 roku). Blue Origin ma swoje biura, ośrodki badawcze i testowe w różnych regionach USA, ale to na Florydzie znajduje się przylądek Canaveral z centrum lotów kosmicznych. Jeśli Bezos chce być bliżej startów coraz większych i potężniejszych rakiet wynoszących w przestrzeń kosmiczną statki orbitalne, to dom w Indian Creek jest słusznym wyborem.

https://www.youtube.com/watch?v=UHLink2jPLY
Chociaż sam Bezos o tym nie wspomniał w social mediach, warto dodać, że bogaci Amerykanie wybierają Florydę także z uwagi na atrakcyjne opodatkowanie. To kusi świetnie zarabiających mieszkańców nie tylko Seattle, ale też Nowego Jorku czy Doliny Krzemowej. I na koniec najmocniejszy argument: kto bogatemu zabroni? Gdyby Bezos się uparł, pewnie mógłby zamieszkać na Księżycu. Niedawno ukończono budowę jego nowego jachtu, mierzącego blisko 130 metrów. Za „Koru” Amerykanin zapłacił prawie 0,5 mld dolarów, więc cena posiadłości elektryzuje jakby mniej.
5

Oglądany: 32714x | Komentarzy: 35 | Okejek: 87 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

11.05

10.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało