Kolejna porcja wiadomości z frontu. Tak, bo wspólne życie kobiety i mężczyzny to nie jest bajka...
Sytuacja miała miejsce 14 lutego, dzień zapowiadał się wspaniale, pierwsze w życiu WKU, duży wydatek na części do mojej ukochanej mazdy, słowem już w południe byłem dosyć poważnie podenerwowany, tyle tytułem wstępu. Teraz akcja właściwa. Sklep zoologiczny, razem Moim Kochaniem kupujemy żarcie dla gryzoni zamieszkujących gromadnie jej pokój. Ja patrząc ze zgrozą na rosnący rachunek mamrocze niezadowolony:
-Chryyyyste ile ty na te swoje zwierzaki wydajesz...
Tu moje Kochanie od rana w świetnym humorze, odwraca się do mnie i z błyskiem w oku odpowiada:
- A ile ty na swój samochód wydajesz?
Ekspedientki już parsknęły śmiechem więc próbuje ratować sytuacje:
- Ale moim samochodem Ciebie też wożę...
I to był duży błąd, bo po chwili z jeszcze większym błyskiem w oku odpowiedziała:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą