To może ja opisze co facet widzi na Tinderze. Bo trochę na nim bywałem. Więcej tam było przerw niż bywania, ale za to w różnych krajach. Bardziej dla poszukiwania znajomych po przeprowadzkach w nowe miejsca.
Mój profil - podobno jestem przystojniejszy od diabła, więc ok, ale twarz niefotogeniczna. W profilu flagi języków w których się porozumiewam (polski, angielski, francuski, później też czeski). Info o zainteresowaniach (gitara, muzyka, majsterkowanie, zegarki, motoryzacja)
Co do kobiet - 90 procent profili to same zdjęcia z milionem filtrów (serio taki problem napisać o sobie jedno zdanie?). Link do insta (taaa... prędzej pójdę do klasztoru niż zrobię tam konto). Cytat Marilyn Monroe (czyli wiadomo na starcie, że wariatka). Albo jestem jaka jestem. Te odrzucałem. Większość sparowań albo nie odpisuje, albo odpisuję jednym słowem (po 3 takich wiadomościach - unmatch).
1) Dania
Ciężko było. Sporo osób kasowało parowania po pytaniu o narodowość (tyczyło to również przyjezdnych i również polek). Chyba tam najwięcej się to kręciło wokół ONS - ale to nie moje klimaty więc korzystać nie miałem zamiaru.
Najciekawszy kontakt to osoba... z która się nawet nie spotkałem. Miała zdjęcie z warsztatów shibari i dostałem kontakt do klubu. Byłem stałym bywalcem dobre 2 lata. Umiejętności tam nabyte zarówno ja jak i moja żona bardzo sobie cenimy
Będąc w Polsce (koło Czeskiej granicy) na święta sparowało mnie z Czeszką, z która byłem ponad rok po zjeździe. Nauczyłem się Czeskiego, znalazłem tu zajebista robote, ale związek nie pyknął.
2) Czechy
Szczerze mówiąc nie szło. Nie wiem czemu. Może nie czułem co robić inaczej w Czechach. Może polacy mają jeszcze gorsza opinię niż w Danii (sporo profili ma wprost info, że nie spotykam się z polakami i ukraińcami). Ale kilka Polek poznałem. Ciśnienie na związek takie, że psuło przyjemność ze spotkania.
Żonę poznałem na Polibudzie (musiałem dorobić magistra). Zaoczne studia. Na roku jakieś 40 lasek. Więcej sensownych osób znalazłem tam niż przez kilka miesięcy na Tinderze. Po prostu na magistra w dość ciężkim kierunku nie dostaję się byle Karyna. Gdyby mi z jakiegoś powodu się nie udało w tamtym związku to prędzej zacząłbym robić drugi kierunek zaocznie niż zakładał Tindera. I piszę to śmiertelnie poważnie. Ale na szczęście wyszło.