meszamorum's blog

Ciekawostki wojenne i nie tylko

Pulpeciki rybne - na zimno

2012-05-12 14:50:39 · Skomentuj
Witam bojownictwo. Otóż kiedyś dawno dawno temu w sklepach były pulpeciki rybne Liesnera w sosie słodko-kwaśnym do jedzenia na zimno. Tutaj moja prośba: może mi ktoś podać przepis na pulpeciki rybne, które możnaby właśnie na zimno podawać?

Ciekawostki wojenne VII - losy sprzętu III Rzeszy po 1945

2011-07-26 18:36:21 · Skomentuj
:bry mam nadzieję, że się spodoba. Już w części V były pewne elementy (vide wojska jugosławiańskie), ale teraz idziemy na całość. Oczywiście mówimy o sprzęcie lądowym. 1. Sprzęt produkowany po 1945 Hetzery były (oprócz sdkfz 251) po wojnie jedynym masowo produkowanym sprzętem, który powstał w III Rzeszy (nie mam zamiaru polemizować nt. Sturma 44). Szwajcarzy produkowali ten jeden z najlepszych niszczycieli czołgów II wojny światowej (do 1950) jako G-13 (jak na szwajcarskie uwarunkowanie dosyć sporo- ok. 170szt.). Obecnie większość "Hetzerów" będących na chodzie (i biorących udział w rekonstrukcjach), to właśnie maszyny szwajcarskie - wycofane z armii do 1972. Drugi produkowany po 1945 pojazd gąsienicowy pochodzenia niemieckiego - sdkfz 251, produkowany (w zmodyfikowanej wersji) przez Czechosłowację do 1963 w ok. 1800 egzemplarzach. Większość sdkfz 251 występujących w filmach to nic innego niż ot-810. 2. Sprzęt, którego produkcja zakończyła się razem z istnieniem III Rzeszy I Sprzęt niewykorzystywany bojowo Wraki sprzętu poniemieckiego, będącego oficjalnie (o ile mi wiadomo do 1989) częścią struktur obronnych (punkty ogniowe) na granicy bułgarsko-tureckiej, tutaj wyszabrowane/usunięte legalnie (źródło nie precyzuje :( ). W zdecydowanej większości pzkpf IV późnych wersji. Jak już zacząłem omawiać temat Bułgarii, na tym zdjęciu możemy zobaczyć pzkpf IV i V w służbie socjalistycznej Bułgarii pod koniec 1945. Część tych pzkpf IV było sprzedanych Bułgarii, za czasów gdy ta była po stronie osi (co najmniej kilkanaście sztuk), natomiast od stycznia 1945 Sowieci tworzyli jednostkę bułgarską, mającą na stanie 16 egzemplarzy panter, która jednak nie ujrzała boju. Oczywiście, ten sprzęt był sukcesywnie zastępowany przez radzieckiej produkcji T-34/85 (w 1945-48 co najmniej 390 sztuk), Manewry wojsk francuskich pod koniec 1945 - widac mix niemieckich panther i amerykańskiej produkcji half-tracków. Nawiasem mówiąc, panthery po II wojnie światowej stały się bezpośrenio inspiracją (oprócz char b1) - bazą dla francuskich ARL-44 (które...w 1950 zaczęły zastępować niemieckie panthery w 503e Régiment de Chars de Combat, stacjonującym w Mourmelon-le-Grand, szybko - bo w 1953 wybitnie nieudane ARL szybko zastąpiono m47-patton), natomiast w dużej mierze będąc prekursorem obecnych zachodnich czołgów kategorii MBT (main battle tank, w polskim tłumaczeniu "czołg podstawowy"). Mimo iż według alianckiej drugowojennej klasyfikacji pantery wagowo klasowały się jako czołgi ciężkie (ca. 45 ton - w porównaniu: IS-2 ma 46 ton, będąc czołgiem ciężkim), uznaje się je za przedstawicieli czołgów średnich z racji prędkości, mobilności i stosunkowo dużej siły ognia (gdzie radziecką podstawą MBT zapoczątkował T-54- [będący niczym innym niż rozwinięciem t-44, będącego rozwinięciem t-34/85] o masie 36 ton). Do dzisiaj widać różnicę: Zachodnie MBT mają masę (podaję tylko dwa przykłady najpopularniejszych czołgów) 55 ton (leopard 2 a5/a6) do 62,5 ton (abrams m1a2), natomiast rosyjski t-90 ledwie 46,5 ton . Przenieśmy się teraz na mroźną północ. Na zdjęciu - Trandum, Norwegia, 1949. Wylicza się, że 32 pzkpf III (różnych wersji) zostało przejętych przez Norwegów (oraz pewna ilość Stug III). Trzymając się północy, wędrujemy do Finlandii, kraju, który w 1944 zdołał ocalić chociaż częściową niezależność od ZSRR (tracąc ziemie odzyskane w 1941). Poniekąd jedno z moich ulubionych zdjęć do tej pory w tej serii - fiński Stug III ze swoim dowódcą z czasów II WŚ Erkki Halonenem - lata 60-te. Dalej północ Europy - Szwecja. Pzkpf VI "Konigstiger" z wieżą Porsche - dostarczony Szwedom (przez Francuzów) w 1947, testowany do 1961, następnie oddany Niemcom - można go spotkać w Panzermuseum Munster. II Sprzęt wykorzystywany bojowo po 1945 Pzkpf iv po wojnie służyły w armiach wielu krajów, zarówno Azji (jak Turcja - na zdjęciu, czy Syria), Hiszpanii, Finlandii. Syryjski pz IV h, Wzgórza Golan. Francuzi generalnie lepszy sprzęt przed wojną szesciodniową sprzedawali Żydom, gorszy - ich sąsiadom. *OWP - Organizacja Wyzwolenia Palestyny syryjski jagdpanzer IV, wzgórza Golan 1967 Bonus 1: japoński type 94 "TK" wykorzystywany po II WŚ podczas wojny domowej w Chinach. Nie jestem pewien, po której stronie służył egzemplarz na zdjęciu (wydaje mi się, że Kuotamingu). Bonus 2: http://www.youtube.com/watch?v=AmVOF1QK0KM&feature=related P.S. Chwilowo urządzam sobie odpoczynek od klimatów drugowojennych, chyba, że ktoś podeśle na :czesiek coś wybitnie ciekawego do przetłumaczenia z angielskiego/opracowania - przy czym podkreślę, że nie jestem takim fanatykiem, który widząc jedno zdjęcie maszyny spędzi 10h wyszukując wersję, nr. seryjny i wszystkich członków załogi.

Samochód atomowy

2011-07-24 14:51:17 · Skomentuj
Wyobraźcie sobie rok 1962. Po autostradach całego świata pędzą samochody napędzane praktycznie niewyczerpanym źródłem energii. Każdy pojazd posiada wbudowany, niewielkich rozmiarów reaktor atomowy. Na całym świecie stoją stacje gotowe przyjąć od użytkowników zużyte reaktory i zastąpić je nowymi, w pełni naładowanymi. Pomyślicie, że przypomina to świat przedstawiony w popularnej serii gier Fallout, ale czy na pewno? Corvega Atomic V8 - samochód rodem ze świata Fallout A może nie tylko? Twórcy postapokaliptycznego świata czerpali całymi garściami z naszej rzeczywistości. Rok 1950 świat dopiero niedawno poznał energię atomową. Cały wręcz drży w oczekiwaniu na nowe perspektywy, jakie otworzy nowa energia. Energia w ówczesnym mniemaniu nieskończenie bezpieczna i czysta oraz co najważniejsze, niezwykle tania. Wydawało się, że będzie ona potrafiła zaspokoić każde energetyczne problemy, zarówno te duże jak wielkie elektrownie, jak i małe bateryjki do radia i pierwszych telewizorów. To właśnie w tym okresie zamiłowania całego świata nową energią, w 1957 roku Ford Motor Company zaprezentował najbardziej ambitny projekt w historii: pojazd koncepcyjny, który miał elegancki futurystyczny wygląd, nie emitował żadnych szkodliwych oparów, oraz oferował niesamowity przebieg, przewyższający najbardziej wydajny samochód kiedykolwiek zbudowany. Ten samochód przyszłości otrzymał nazwę Ford Nukleon. Zawdzięczał ją swojemu unikalnemu wyglądowi oraz ... kilkudziesięciu centymetrowej wielkości reaktorowi atomowemu pod maską. William Ford obok modelu Foda Nucleon w skali 3/8 - Widok na tylną cześć samochodu Inżynierowie Forda wyobrażali sobie, że wkrótce wszystkie stacje benzynowe na świecie zajmą inne stacje, gdzie wyczerpane reaktory mogłyby być szybko zamienione na nowe. Koncepcja reaktora było identyczna jak jego większych kuzynów instalowanych właśnie w najnowszych łodziach podwodnych marynarek Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, tyle, że w mniejszej skali. Miał wykorzystywać efekt rozszczepienia Uranu do ogrzewania pary generatorów pary, która miała następnie napędzać zestaw zainstalowanych turbin. Jedna z turbin miała dostarczać moc do napędzania samochodu, druga natomiast służyć za generator prądotwórczy. Schłodzona para miała następnie wrócić do systemu, zamykając cały obwód. Projektanci przewidywali, że używany w normalnych warunkach Nukleon posiadał przy w pełni naładowanej jednostce 5000 mil, czyli w przybliżeniu ponad 8000 kilometrów zasięgu. Ponieważ jednostka napędowa była by w pełni wymienialnym elementem, każdy właściciel miał by możliwość dostosowania konfiguracji swojego reaktora zgodnie z własnymi potrzebami. Widok z góry na wersję bez tylnych "stateczników". W centrum widać osłonę reaktora. Wygląd samochodu, z jego jednoczęściową szybą i dwoma przypominającymi stateczniki samolotu elementami (niektóre warianty nie posiadały tego elementu) przypominał pojazdy kosmiczne z popularnych wówczas dzieł science-fiction. Jednocześnie był podyktowany względami praktycznymi. Kabina kierowcy i pasażera wysunięta była do przodu samochodu, wykraczając poza przednią oś. Pozwalało to odsunąć pasażerów od reaktora, tworzyło przeciwwagę dla ciężkiej obudowy reaktora, oraz maksymalnie ułatwiało dostęp ciężkiego sprzętu potrzebnego do jego wymiany. Samochód posiadał też specjalne wloty powietrza na krawędziach dachu będące częścią systemu chłodzenia reaktora. Samochód był wyrazem naiwności ludzi względem nowego źródła energii. Mimo bomb atomowych użytych pod koniec II Wojny Światowej, większość społeczeństwa nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia, oraz sytuacji, w której każda, nawet niewielka stłuczka może okazać się atomową katastrofą. W rzeczywistości koncepcję samochodu przyjęto z olbrzymim entuzjazmem, niektóre źródła twierdzą nawet, że projekt był finansowany przez rząd Stanów Zjednoczonych. Cichy, bezpieczny i wydajny system miał stać się częścią American Dream przyszłości, szybko wypierając konwencjonalne silniki z powszechnego użycia. Jednakże projekt Forda Nukleon zakładał, że możliwa będzie szybka i tania budowa niewielkiego reaktora oraz lekkich materiałów ochronnych, skuteczniejszych od ciężkiego ołowiu. Takie rozwiązania nie pojawiły się jednak. Ford został zmuszony do wstrzymania projektu z powodu nieopłacalności instalacji dużych i ciężkich ekranów ochronnych, które w dodatku nie zmieściłyby się na projektowanym pojeździe. W dodatku, jako że opinia publiczna powoli stawała się bardziej świadoma zagrożeń, jakie niesie ze sobą atom, koncepcja zaczęła tracić zwolenników. Duży udział miała w tym wizja atomowych pustkowi, jakie pozostawiłby po sobie każdy uszkodzony pojazd. Ford nigdy nie wyprodukował działającego prototypu, niemniej Nukleon można uznać za ikonę tamtej ery, w której atom miał być rozwiązaniem wszystkich problemów świata. Być może, w dobie wyczerpywania się paliw kopalnianych, tego rodzaju koncepcja odrodzi się na nowo? Być może mając w pamięci niedawne wypadki w elektrowni atomowej Fukushima, oraz wcześniejszej katastrofy w Czarnobylu, takie rozwiązanie nie ma już prawa bytu? Źródło: http://www.paranormalne.pl/topic/26941-atomowy-samochod-xx-wieku/

Ciekawostki wojenne VI - polska propaganda września 39

2011-07-18 23:29:25 · 1 komentarz
Warszawa, Aleje Jerozolimskie, 6 września 1939 roku, godzina 7:00 .. Nakład Expressu Porannego rozszedł się błyskawicznie. Kioskarz bezradnie rozłożył ręce, kiedy kolejny klient prosił go o gazetę. Zawiedziony czytelnik podszedł do grupy mężczyzn, którzy kilka metrów od kiosku żywo o czymś dyskutowali. Wymięty egzemplarz gazety wędrował z rąk do rąk. Mężczyźni śmiali się i poklepywali po plecach, jakby ich ulubiona drużyna zdobyła puchar. Do okienka kiosku podszedł mężczyzna w mundurze z dystynkcjami porucznika. - Paczkę egipskich poproszę powiedział do kioskarza i rzucił na tackę kilka monet. Przez chwilę przyglądał się grupie rozentuzjazmowanych mężczyzn. Jeden z nich zauważył jego wzrok. - Co pan taki smutny? Przecież wygrywamy! - powiedział pokazując pierwszą stronę gazety. Linia Zygfryda przerwana!, Francuzi wkroczyli do Nadrenii, Nalot polskich bombowców na Berlin krzyczały nagłówki. Porucznik nic nie odpowiedział. Wziął paczkę papierosów i odszedł. Lektura polskich gazet z września 1939 roku to podróż po alternatywnej wersji historii. Kiedy niemieckie zagony pancerne wdzierały się głęboko w terytorium Polski, a Luftwaffe panowała w powietrzu, gazety informowały o kolejnych sukcesach Wojska Polskiego. Według nich Polacy zwyciężali na wszystkich frontach, nasze samoloty codziennie bombardowały niemieckie miasta i strącały wrogie maszyny, które ważyły się wlecieć w przestrzeń powietrzną Polski, a na Zatoce Gdańskiej ORP Wicher (zatopiony trzeciego dnia wojny) posyłał na dno niemieckie okręty jeden za drugim. Nagle zniknęły różnice światopoglądowe dzielące dziennikarzy. Zarówno prasa rządowa jak i opozycyjna publikowały ilości bzdur, które nie miały precedensu w historii dziennikarstwa. W dniu wybuchu wojny gazety zamieściły teksty opisujące znakomite przygotowanie społeczeństwa do walki z odwiecznym wrogiem. Gotowość bojowa armii, Zdecydowane stanowisko Polski, Stolica gotuje się do wojny - pisali dziennikarze ABC Nowin Codziennych. Obrona przeciwlotnicza w pogotowiu, Męskie oblicze Warszawy - wtórował Kurier Poranny. Jak wygrać wojnę nerwów? - radził Ilustrowany Kurier Codzienny. Harcerze czekają tylko na rozkaz - donosił Czas. Proporcjonalnie do rozwoju niekorzystnej dla Polski sytuacji na froncie rósł optymizm i wyobraźnia dziennikarzy, którzy każdego dnia publikowali coraz większe bzdury. Impet ofensywy niemieckiej w Polsce zahamowany informował Czas, Oddziały polskie rozgromiły przeważające liczebnie wojska niemieckie - to Express Poranny, Marsz Niemców zatrzymany! Nienaruszona armia polska gotuje się do decydującej rozprawy - donosił Goniec Wieczorny. Załamanie frontu niemieckiego w Polsce jest bliższe niż mogłoby się wydawać, Niemcy muszą przegrać wojnę - wieszczyły Kurier Codzienny i Express Poranny. Nie sposób było znaleźć informacji o stratach wśród polskich żołnierzy. Armia polska nietknięta - donosił Kurier Codzienny z 9 września. Mało tego Polacy nie ograniczali się do działań obronnych, lecz robili także rajdy na teren przeciwnika. Wojsko polskie w rejonie Rawicza wkroczyło na terytorium Niemiec - pisała 4 września Gazeta Polska, Kawaleria polska wkroczyła do Prus Wschodnich - informował dzień później Express Poranny. Siła polskiej armii wywoływała wśród Niemców szok i niedowierzanie. Okłamali nas woła żołnierz niemiecki w reportażu zamieszczonym w Expressie Porannym z 17 września. Podczas zaciętych walk o Warszawę Niemcy często sami oddawali broń - Żołnierze niemieccy zgłaszają się do przednich straży i składają broń - Kurier Czerwony z 13 września. Wiele miejsca poświęcono dzielnym polskim lotnikom. Według dziennikarzy niemieckie miasta były codziennie równane z ziemią przez polskie bombowce. Nalot 30 polskich bombowców na Berlin donosiła Chwila z 6 września. Stolica Rzeszy zbombardowana wtórował jej Czas z 7 września. Hitler pod obstrzałem polskich samolotów informował Dobry Wieczór z 13 września. Charakterystyczną rzeczą był całkowity brak strat wśród polskich załóg - niemiecka artyleria przeciwlotnicza była bowiem zupełnie nieskuteczna. Czasem pojawiała się informacja, że jakiś polski pilot został lekko ranny, np. dostał zabłąkanym pociskiem w nogę. Luftwaffe według polskich dziennikarzy traciła nad Polską kilkadziesiąt maszyn każdego dnia. Nie próżnowali polscy marynarze. Kontrtorpedowiec Wicher zatopił niemiecką łódź podwodną U 37 informował 17 września Kurier Czerwony. Wyczyn to zaiste niezwykły, ponieważ ORP Wicher już od dwóch tygodni spoczywał na dnie helskiego portu... Olbrzymim optymizmem napawała sytuacja w Europie Zachodniej. Nasi wierni sojusznicy Anglia i Francja natychmiast wypełnili swoje zobowiązania i wypowiedzieli Niemcom wojnę. Losy wojny przesądzone ostatecznie po wystąpieniu Anglii i Francji - pisał Kurier Czerwony 4 września. Na taką wiadomość Polacy zareagowali spontanicznymi manifestacjami pod ambasadami Francji i Wielkiej Brytanii. Niech żyje Anglia i Francja! Żywiołowe manifestacje w stolicy - opisywał Express Poranny. Ta informacja to wyjątek w zalewie kłamstw. Takie manifestacje naprawdę miały miejsce. Na zadeklarowaniu wojny oczywiście się nie skończyło. Anglicy i Francuzi natychmiast ruszyli do ataku. Porty niemieckie zbombardowane przez lotników angielskich - informowała gazeta Dzień Dobry z 5 września. Flota angielska rozpoczęła blokadę Niemiec - to Kurier Czerwony z tego samego dnia. Gdy podnoszą się potężne młoty francusko-angielskie wówczas ani jeden żołnierz niemiecki nie będzie mógł pozostać na ziemiach polskich patetycznie informowała Chwila z 8 września. Na efekty zachodniej ofensywy nie trzeba było długo czekać. Linia Zygfryda przerwana - informował Dzień Dobry. Linia Zygfryda przełamana w 7 punktach - precyzowała Chwila i dodawała Wojska niemieckie uciekają w popłochu.Generalny atak armii francuskiej zacznie się dziś lub jutro - przewidywał Express Poranny z 8 września. Atak aliantów na zachodzie znacząco odciążył polską armię, która natychmiast przeszła do kontrofensywy. Niemcy wycofali sześć dywizji z frontu polskiego, by przerzucić je na Linię Zygfryda - Express Poranny z 9 września. Niewiele im to pomogło, bowiem Masy czołgów automatycznych rzuciła Francja na front niemiecki, jak informował Kurier Czerwony z 10 września. Niestety, dziennikarz nie wyjaśnił, czym były te czołgi automatyczne - widać wyobraźnia mu nie dopisała. Ta sama gazeta prorokowała, że Za 4 dni padnie Linia Zygfryda, a wtedy błyskawiczna ofensywa zmiecie Niemców. Na Zachodzie sytuacja wyglądała więc wspaniale - Francuzi prą naprzód (Czas z 11 września), Ofensywa francusko-angielska postępuje (Kurier Czerwony z 12 września), a Niemcy cofają się przed generalnym atakiem na Zachodzie (Kurier Czerwony z 13 września). Dziennikarze opisywali również tragiczną sytuację wewnętrzną w Niemczech. Nerwy Hitlera szaleją - tak opisywał samopoczucie fuhrera Goniec Warszawski z 4 września. W Hitlerii nic nie można kupić. Głód i nędza zagląda Niemcom w oczy - kpił mściwie Kurier Czerwony z 5 września. Tłumy kobiet w Berlinie przed pustymi sklepami opisywał tego samego dnia Express Poranny. Francusko-angielskie naloty wywoływały panikę. Przemysłowe dzielnice niemieckich miast leżały w gruzach. Nic dziwnego, że Niemcy zaczęli otwarcie demonstrować przeciwko Hitlerowi. Niemcy buntują się - to Czas z 7 września. W stolicy Rzeszy wybuchły rozruchy donosi następnego dnia Chwila. Atak tłumu na pałac Hitlera - Kurier Codzienny z 8 września. Klęski na obu frontach wywoływały Masowe dezercje z armii niemieck

Ciekawostki wojenne V - sprzęt niemiecki w służbie aliantów + 2 bonusy

2011-07-07 13:32:00 · Skomentuj
:bry Obiecane czołgi, działa szturmowe, przeciwpancerne, transportery i insze - poza ciężarówkami. Dzisiaj rzeczy wykorzystywane w II WŚ - albo generalnie do końca 1945 - potem mam coś nowocześniejszego w planach: sprzęt niemiecki wykorzystywany po tym okresie :) Zaczynamy od Sowietów: przejęte przez armię czerwoną pzkpf 38(t), front wschodni, lipiec 1942. Oddzielny batalion czołgów 31armii, sierpień 1942. Malowanie tego niszczyciela czołgów to klasyczne radzieckie 4BO, a reflektor typowo radziecki (taki, jakie instalowano m.in. w t-26) Jagdpanzer IV, nie wiem w której wersji:) Pzkpf IV późna wersja (h?) Hummele przejęte przez wojska radzieckie - Balaton, marzec 1945 Oddział specjalny Armii Czerwonej, uzbrojony w pantery różnych wersji. Gds.Lt. Sotnikov, okolice Pragi (tej polskiej), sierpień 1944 Teraz przechodzimy do wojsk jugosławiańskich:) na wyposażeniu armii jugosławiańskiej (wykorzystywany głównie do zwalczania rojalistów i ustaszowców), 1945 Wojska Tity miały także Stug-i III w 1945:) Przechodzimy teraz do francuzów (więcej w kolejnej części) :) Przejęta w 1944 przez oddziały wolnych francuzów (służyła razem z kilkoma innymi egzemplarzami w 2 dywizji zmechanizowanej), brała udział w bitwie o Dompaire. Po wojnie co najmniej 50 egzemplarzy bylo na wyposażeniu wojsk francuskich - dokładnie 503e Régiment de Chars de Combat. Ten konkretny egzemplarz można znaleźć w Saumur, inny ocalały, a będący w służbie francuskiej - w Mourmelon. Teraz czas na Brytyjczyków. Też skromnie. okolice Nijmegen, 153 regiment Dywizji Gwardii Zmechanizowanej (doprawdy nie wiem, jak przetłumaczyć Guards Armoured Div.) Hamerykańce. Znacznie ciekawiej ;) Kubelwagen podczas jednej z wielu parad, jakie mialy miejsce we Francji:) Sdkfz 250/9 Schwere Panzerspähwagen (SdKfz 233) 8 rad Wyrzutnia rakiet ("Calliope") na podwoziu zdobycznego sdkfz 251. Kettenkrad wykorzystywany przez ichnią żandarmerię. Renault FT-17, przejęty przez Niemców w 1940, następnie przez Amerykanów w 1944 - służył w oddziałach inżynierynych 9 Armii USAF (robiąc de facto za traktor). ...a teraz zaczynają się prawdziwe smaczki: Pzkpf V Panther ausf. Ausf G "Cuckoo" (kukułka) - czwarty batalion szóstej gwardyjskiej brygady Coldstream, 1944/45 (walczył m.in. w Geijsteren, Venlo, okolicach Reichswaldu). Czołg - legenda (są na jej temat książki, strony w internecie), który zaskoczył Amerykanów swoją mobilnością i siłą ognia, przewyższając inne czołgi będące na jej stanie, wiele razy przechylając starcia z wozami pancernymi Wehrmachtu na korzyść Amerykanów. Porzucony na terenie Niemiec z racji braku części zamiennych i braku możliwości przeglądu pod koniec wojny. Tygrys królewski przejęty i używany przez: kompanię B 129-tego batalionu naprawczego dnia 15.12.1944. Teraz nieco polskich akcentów - niewiele co prawda sprzętów z powstania, ale.... Włoski samochód pancerny, przejęty przez Strzelców Karpackich w Egipcie, 1942, wykorzystywany do szkolenia załóg. Polskie pzkpf III - zdjęcie z inspekcji generała Alexandra zrobione 12 września 1942 w obozie szkoleniowym artylerii w El Gazie (niedaleko Kairu), niewykorzystywane bojowo. Komentator chwali pod niebiosa to, w jakiej kondycji nasi żołnierze utrzymywali ten sprzęt :) Nie mogło zabraknąć Hetzera przejętego przez Polaków podczas powstania warszawskiego, a ochrzczonego (jak większość sprzętu ciężkiego zdobycznego imieniem "chwat"). Udało nam się wtedy zdobyć także 2 panthery.... ...a także transportery opancerzone - tutaj "Szary Wilk" - niemiecki transporter opancerzony SdKfz 251 zdobyty przez powstańców z VIII zgrupowanie "Krybar" przy Alei Na Skarpie 14 sierpnia 1944 na 5 dywizji SS Viking. Także LWP korzystało z niemieckich maszyn - sdkfz 250/10 - 13 regiment artylerii 1 DWP, maj 1945. Bonus I Dżapańskiego pochodzenia pojazd inżynieryjny/do kładzenia kabli na podwoziu czołgu type-97 Bonus II http://www.youtube.com/watch?v=E9Tye_bzl9U

Ciekawostki wojenne IV - Obce samoloty w służbie Luftwaffe II

2011-07-03 23:24:22 · Skomentuj
:bry dziś część ostatnia lotnicza na dłuższy czas (chyba, że ktoś poprosi, to mam nieco materiałów nt. niemieckich samolotów w służbie m.in. radzieckiej(, potem wracamy do pancerniaków i pokrewnych (niemieckie czołgi w służbie aliantów podczas i po wojnie). Egzemplarz stacjonujący w Ossun-Tarbes, Francja,1943. Morane Saulnier MS 406C1 wraz z rozwojową wersją MS 410, przejęte w 1940 roku . Przejęto co najmniej 120 egzemplarzy, z czego większość była wykorzystywana (do 1941) w celu szkoleniowym (razem ze starszymi wersjami BF109), w 1942 kolejnych ok. 50 zostało wcielonych do Luftwaffe (slużyły w JG 101, JG 103 and JG 105). Jednocześnie, Niemcy sporą część sprzedali takim krajom jak Finlandia, Bułgaria czy ustaszowska Chorwacja. Dewotine D.520C1. Niemcy przejęli ok. 250 szt. tego myśliwca, z czego wykorzystywano 180 egzemplarzy. Służyły operacyjnie do września 1944 (widziane w okolicy Brukseli). Oddziały, w których służyły JG 101 w Nancy (następnie Pau-Nord) we Francji, JG 103 w Zeltweg - Austria (następnie w okolicy Brukseli) oraz JG 105 w Paris-Le Bourget oraz Chartres. Potez 63, francuski bombowiec stacjonujący w Pau. Poteze 63 były wykorzystywane tylko i wyłącznie w celach szkoleniowych. CurtissH75A - nieznaną liczbę tych myśliwców Niemcy przejęli w 1940 roku (Francja) - zostały oddelegowane do JG-77, a następnie służyły w Döberitz (baza niemiecka niedaleko Oslo).. Z powodu problemów z uzbrojeniem (Niemcy nie produkowali amunicji, z której Curtissy mogły korzystać), większość tych maszyn została sprzedana w 1941 Finom. North American NA-64. Produkowany na licencji we Francji do 1940, następnie nieznane (kilkaset szt?) ilości przejęte przez Niemców były uznawane za jedne z najlepszych maszyn szkoleniowych w czasie wojny. Polikarpowy U-2/PO-2, były nazywane przez Niemców "Nähmaschine" - czyli maszyną do szycia, bo taki dźwięk wydawał działający silnik tej maszyny. Niestety nic mi nie wiadomo na temat ich służby w Luftwaffe :( Polikarpow r-5 - Niestety nie wiadomo mi nic nt. ich ew. wykorzystywania przez Niemców poza testami (nieudanymi do końca, co widać na zdjęciu). Gloster Gladiator - Historia tego myśliwca w służbie Luftwaffe była niezmiernie ciekawa: w latach 30-tych zakupione przez rząd łotewski, po przyłączeniu do ZSRR republik nadbałtyckich wcielone do radzieckiego lotnictwa - następnie przejęte w 1941 przez Niemców, gdzie służyły w Luftwaffe do 1944, rzadko kiedy spełniając rolę pierwotnie im przeznaczoną. Supermarine Spitfire - Wiadomo, że myśliwce te (różnych wersji) służyły w "Zirkus Rosarius" - 2.Staffel Versuchsverband Oberkommando der Luftwaffe (podobnie jak typhoony), głównie w celu opracowywania nowych taktyk w walce powietrznej. Hawker Typhoon - Na temat wykorzystywania tego samolotu wiadomo doprawdy niewiele (nawet liczby przejętych egzemplarzy), poza miejscem "służby" - Versuchsverband O.b.d.L., istniejącym w latach 1943-45. P-47F-2-RA "Agnes" SN: 42-22490 - Thunderbolt, został przez Luftwaffe przejęty w jednej sztuce, w dodatku przypadkiem - jego pilot podczas akcji eskortowania B-17 7.11.1943 zabłądził - jego dywizjon został zaatakowany i rozproszony, a on sam w gęstej mgle stracił orientację. Zmuszony niskim poziomem paliwa do lądowania na najbliższym lotnisku odkrył przypadkiem, że to jest lotnisko niemieckie, gdy został otoczony przez wrogich żołnierzy... North American P-51B coded T9+CK1 - kolejny z myśliwców wykorzystywanych w "Zirkus Rosarius" Tak samo jak Mustangi, P-38 wykorzystywano w "Zirkus Rosarius" B-17 - Kolejny egzemplarz z "Zirkus Rosarius". Niemcy przejęli kilkanaście egzemplarzy - wykorzystywali ich niesamowity zasięg (większy niż jakiegokolwiek niemieckiego samolotu bojowego) i większość służyła w KG 200 - specjalnej jednostce Luftwaffe, zajmującej się m.in. dywersją i transportem szpiegów. Wiadomo, że latały do Związku Radzieckiego, Palestyny, Włoch, Irlandii, Grecji, Północnej Afryki. B-26 Marauder - też najprawdopodobniej wykorzystywany w " Zirkus Rosarius" Macchi MC.202 Folgore - przejęty w 1943. Reggiane Re.2002 "Ariete" - wykorzystywane były przez Niemców do zwalczania francuskiego ruchu oporu. Fiat G-55, Turyn wrzesień 1944. Jak większość włoskich myśliwców, jest po prostu (moim zdaniem) piękny. Włosi twierdzą, że podczas testów w 1944 samolot ten udowodnił swoją wyższość nad najnowszymi BF-109 i FW-190. źródła: http://www.finn.it/regia/html/seconda_guerra_mondiale05.htm http://warbirdsresourcegroup.org/LRG/foreign.html http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=81893

Ciekawostki wojenne III - Obce samoloty w służbie Luftwaffe I - polskie i czechosłowackie

2011-06-23 16:59:33 · Skomentuj
:bry - dzisiaj część pierwsza, jak się spodoba komentującemu bojownictwu będę dalej wrzucał :) W końcu źródło porządnie opisane - bo ostatnio oberwało mi się za cudze zaniedbanie w tej kwestii :( Zatem - teraz podważam mit, mówiący o tym, że niemieckie lotnictwo było tak arcyzacne, iż nie musiało korzystać ze zdobycznego "śmiecia". W tym odcinku zajmuję się sprzętem, który w większości nie był wykorzystywany bojowo (do 1939 wyposażenie Luftwaffe było generalnie lepsze od swoich oponentów), acz szkoleniowo :) W części drugiej - sprzęt francuski, angielski, radziecki i amerykański. 1. Samoloty pzechosłowackie Avia B 534 - czechosłowackiej produkcji samolot (350 sztuk przejętych), wykorzystywany głównie jako samolot szkoleniowy, a w propagandowym filmie "Kampfgeschwader Lützow" "grały" polskie pzl-11c. W dodatku Niemcy w 1940 próbowali zrobić wersję, którą dałoby się wykorzystywać na pokładzie lotniskowców (Graf Zeppelin), ale na początku 1941 pomysł ten porzucono. 2. Samoloty polskie. Źródła podają, że Niemcy przejęli w 1939łącznie ok. 100 w pełni sprawnych samolotów polskiej produkcji. PZL-7c, polski samolot myśliwski, we wrześniu 1939 przestarzały. Źródła podają, że co najmniej kilka z nich było wykorzystywane w Blindfliegschule (szkółce lotniczej) w Schleisheim. PZL-43a "Sum". Lekki samolot rozpoznawczo-bombowy, będący w istocie rozwinięciem PZL-23 "Karaś". Podoba mi się! Jeden z najnowszych samolotów polskiej produkcji. Niemcom udało się przejąć 2 egzemplarze (ten na zdjęciu pilotowany był przez Otto Winklera), przekazane do 1940 roku Bułgarom. PZL-37b "Łoś". Chluba polskiego lotnictwa. Jeden z najnowocześniejszych i najbardziej rozwojowych średnich bombowców na początku II Wojny Światowej (wyróżniający się dużym udźwigiem bomb i sporym zasięgiem). Dane mówią, że Niemcy przechwycili ok. 15 egzemplarzy Łosia (przy czym udało nam się zniszczyć wszystkie egzemplarze stojące w fabryce - 13, z czego część była poddana naprawom) - jeden z nich został zniszczony w maju 1940 w katastrofie lotniczej. Los egzemplarza ze zdjęcia jest nieznany. PZL-37 służyły także w rumuńskich siłach lotniczych (pozostawione w 1939 przez wycofujące się przez Rumunię wojsko polskie) Potez 25 - francuskiej produkcji samolot bombowo-myśliwski, będący standartowym wyposażeniem eskadr lotniczych w wielu państwach świata (m.in. w USA, Francji, ZSRR) na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku i Jeden z najbardziej przestarzałych samolotów w polskiej służbie we wrześniu 1939. Mimo to Niemcy na pewno korzystali z nie mniej niż 3 egzemplarzy - oczywiście w celach szkoleniowych. PWS-26. Polski samolot szkoleniowy. Niemcy przejęli ich ok. 50szt, z czego do stanu używalności doprowadzono ok. 30 sztuk. 28 z nich zostało sprzedanych Rumunii, a egzemplarz z bocznymi literami VG AS został umieszczony w muzeum awiacji w Berlinie, udało mu się przetrwać tam wojnę - obecnie można go zobaczyć w muzeum lotnictwa w Krakowie. RWD-8. Kilka sztuk zostało przejętych przez III Rzeszę, kilka kolejnych przez ZSRR - w 1941 te drugie zostały przejęte przez III Rzeszę, a następnie wykorzystywane były przez Łotyszy w Luftwaffe, co najmniej do 1943. P.S. :lujeran podrzucił mi nieco źródeł wartych uwagi, ale nimi zajmę się później.

Szukam OSTRYCH przepisów.

2011-06-22 22:36:32 · Skomentuj
Takich w sam raz dla chilliheada :)

Polskie czołgi w armii III Rzeszy

2011-06-02 02:09:45 · Skomentuj
Zatem: Wiele osób twierdzi, że polska armia była beznadziejnie uzbrojona, po prostu z szablą na czołgi i procą na samoloty. Otóż mam dla takich osób dosyć nieprzyjemną niespodziankę: 1. Wozy pancerne - spełniające rolę zwiadu kołowego. Przestarzałe już, mówią teoretycy we wrześniu 1939. Widać nie na tyle, by rdzewiały:) 2. Pojazdy gąsienicowo-kołowe. Pewnie większość z was kojarzy amerykańskie half-tracki czy niemieckie sdkfz 250 i pokrewne (w tej samej klasie pokrewny opisywanemu sdkfz 7). Otóż mieliśmy C4P, będący ciężkim ciągnikiem artyleryjskim. Ba, niektóre udało się polskim partyzantom odzyskać w 1944! (pewności nie mam, gdzie dokładnie niestety :( ) 3. Skoro mówimy o ciągnikach - to mieliśmy także gąsienicowe, niektóre oparte (jak c2p) na podwoziu tankietek, inne z kolei na podwoziu 7tp (c7p) -C2P -C7P 4. Skoro mówimy o polskich tankietkach - miały one jeszcze długą historię bojową - chociaż niekoniecznie w pierwszej linii, jak w 1939:) -podczas ćwiczeń Luftwaffe (zwróćcie uwagę, że ckm polski wymieniono na MG-34) wysyłano je w daleką drogę np. na Bałkany niektóre miały szczęście spotkać w 1945 przedstawicieli amerykańskiej 7 armii 5. Natomiast jeżeli mówimy o naszej chlubie wojsk pancernych września 1939, 7TP, to był on daleko rozwiniętą modyfikacją brytyjskiego Vickersa E - podobnie jak radziecki t-26 (z którym polska kontrukcja była w zasadzie tej samej klasy, którego w czerwcu 1941 Armia Czerwona miała na stanie ok. 10 000 egzemplarzy. Czasem wykorzystywano je do upokorzenia Polaków: W październiku 1940 w Warszawie w rocznicę zakończenia kampanii wrześniowej Ale niekoniecznie: Były także wykorzystywane bojowo: W tym także w kampanii rosyjskiej W tym także...w okolicach Smoleńska ;) 6. Ba, Niemcy nawet korzystali z naszych kuchni polowych:) P.S. jakby co wybrane z szaffy http://www.joemonster.org/pokaz.php?op=album&aid=9553 P.S.2. źródło to http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?f=47&t=157670&start=45

Zwycięstwo po brytyjsku

2009-03-15 11:47:13 · Skomentuj
Graliśmy sobie w pana (ch*** potocznie zwanym) we czterech: dwóch Polaków i dwóch przyuczonych kumpli-Angoli. Jednemu z nich karta wyjątkowo nie szła, czego nie omieszkaliśmy (jak to Polacy) skomentować. Na co on z typową brytyjską flegmą: - Ja nie przegrywam. Ja tylko opóźniam moment mojego zwycięstwa...

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi