Różnic między kinem międzywojennym i powojennym jest sporo. Wśród nich wymienić można chociażby postacie głównych bohaterów. O ile twórcy II RP lubowali się w ludziach z wyższych sfer, to już kino PRL sięgało raczej przedstawicieli tzw. ludu. (Podobno nawet był to jeden z powodów, dla których Aleksander Żabczyński nie potrafił odnaleźć się w powojennym filmie i nie wystąpił w żadnej ówczesnej produkcji). Aczkolwiek kino międzywojenne również potrafiło skupić się na problemach zwykłych ludzi, jak chociażby w filmach "Czarne diamenty" i "Za zasłoną". Jednak znacznie częstsze (i mam wrażenie, że bardzo lubiane przez filmowców) były przypadki, gdy te dwa światy, arystokratyczny i proletariacki, przenikały się. I o takich właśnie sytuacjach Stanisław Janicki opowiada w najnowszym "W iluzjonie". Zapraszam

https://youtu.be/oO7r_NUA47k